Dziwne te czasy nastały - powiedziałby Kochanowski czy Mickiewicz, bo Papież na pewno przewraca się teraz w grobie. Jeszcze tak niedawno ludzie niemalże unosili się do góry, kiedy mówili o wzajemnej pomocy, podawali sobie ręce w geście pojednania, zarzekali się, że muszą zmieniać ten chory już świat. I co dziś z tamtych obietnic zostało? Gdzie się podział tamten entuzjazm, tamta wylewność? Świat jest taki sam, tylko człowiek jeszcze bardziej się pogrążył w przepaści własnej głupoty i zachłanności. Wszyscy kiedyś stąd odejdziemy, ale niektórzy z nas zapominają, że póki co jesteśmy i żeby godnie żyć musimy coś także od siebie dać. Najbardziej boli fakt, że ci, którzy winni stanowić w tych kwestiach autorytet, sami wyciągają ręce, żeby żerować na ludzkiej tragedii, bo taką właśnie jest choroba dziecka. Kłaniam się Szanownemu Plebanowi! Gratuluję przebiegłości i wyrachowania, a nade wszystko braku sumienia. Jak to możliwe, że nie wpadła Wasza Świątobliwość na pomysł, żeby zarobić na cudzym nieszczęściu wcześniej? Przecież to takie proste! Wystarczy postawić przed kościołem dzieci, które z własnej woli będą zbierały pieniążki na leczenie chorej koleżanki, a potem zabierze się im pełne puszeczki, przeliczy w ciszy sumienia, uszczknie coś dla biednej parafii, a resztę z sercem na dłoni odda rodzinie chorej, mówiąc przy tym, że to gest dobroci Kościoła. Słownik języka polskiego definiuje takie zachowanie jako OBŁUDĘ, ZACHŁANNOŚĆ, BRAK WSPÓŁCZUCIA. Wszystkie określenia pasują jak ulał! Czy ogłosiła Wasza Wielebność ile to zdołała uzbierać na jakże szczytny cel? Coś mi się wydaje, że zatrzymaliśmy się na XVII wieku, bo niektórym wydaje się nadal, że lud to ciemnota, analfabeci i hołota. Otóż wyprowadzam Waszą Wielebność z błędu, nic podobnego. Mamy XXI wiek, potrafimy myśleć, widzimy, słyszymy i ogólnie nic nam nie dolega. Skoro już głosisz Wielebny jak mamy żyć, jak drugiego człowieka traktować, to popatrz w lustro.
Co widzisz?