Wycieczka na Mazury
Wyjechaliśmy rankiem 26 maja, oczywiście z zapasem chipsów, coli, ciastek i dobrym humorem, który jak się potem okazało był nam niezbędny. Droga mijała nad wyraz szybko, nie było korków, a roboty drogowe jakoś nie były zbyt uciążliwe. To, co zobaczyliśmy po przyjeździe na miejsce, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania - widok jeziora zapierał dech w piersiach, a pokoje hotelowe spełniały nasze i tak niewielkie wymagania. Skromność wszak jest cechą ludzi wielkich. Czego nie robiliśmy - pływaliśmy rowerkami wodnymi, jeździliśmy konno, graliśmy w siatkówkę i bilard... reszta pozostaje słodką tajemnicą. Niech żałują ci, którzy nie pojechali z nami. Już pierwszy dzień zapowiadał ubaw po pachy - najpierw Doktor Ząbek sprawdzał czy studnia działa i ułamał jedynkę, potem chłopcy zatrzasnęli się w pokoju i musieliśmy ich ewakuować przez okno. Rzecz jasna najlepsze działo się w hotelu - Ktoś biegał od pokoju do pokoju i pukał do drzwi jak szpieg z krainy Deszcowców, nie wiedząc, że jest obserwowany, Ktoś usilnie chciał nauczyć się jeździć na samochodziku dla dzieci, Ktoś chodził spać w ubraniu, bo ciągle nie miał czasu się umyć. Nie sposób powiedzieć o wszystkim. Co zwiedzaliśmy? Ośrodek żubrów w Puszczy Boreckiej, bunkry wojskowe w Mamerkach, gdzie mieściła się Kwatera Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych, pałac Lehdorffów
w Sztynort - siedzibę Ribbentropa,
Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie, Mikołajki i Leśniczówkę Gałczyńskiego "Pranie". Zobaczcie fotoreportaż z wycieczki.

- Liczba odwiedzin strony.
>>